MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Korzeniowski przejdzie do historii? "Miałem różne myśli, wciąż walczę"

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
Paweł Korzeniowski
Paweł Korzeniowski Adam Jastrzębowski / Polska Press
Fajnie byłoby zostać pierwszym olimpijczykiem w naszym kraju w sportach wytrzymałościowych, który wystąpi na igrzyskach olimpijskich co najmniej sześć razy. Lubię rywalizację, lubię trenować. Czuję się dobrze, gdy jestem w formie i dobrze wyglądam. To wpływa na moją głowę i ciało, codzienną dyspozycję - mówi w rozmowie z nami Paweł Korzeniowski, wielokrotny rekordzista i mistrz Polski w pływaniu, mistrz świata na 200 metrów stylem motylkowym z 2005 roku z Montrealu, dwukrotny wicemistrz świata, wielokrotny mistrz Europy, pięciokrotny olimpijczyk.

Kiedy w pana głowie narodził się pomysł, by znów powalczyć o udział w igrzyskach olimpijskich?
W listopadzie ubiegłego roku, gdy wystartowałem na mistrzostwach Polski seniorów w Poznaniu. Zobaczyłem wtedy, gdzie jestem na tle innych zawodników i uznałem, że jestem w stanie powalczyć o występ w Paryżu.

Skąd motywacja i siła do ciężkich treningów? Za panem wiele lat sportowej kariery, którą przecież oficjalnie zakończył w 2017 roku. W igrzyskach olimpijskich wystąpił pan już pięć razy, cały czas ciągnie wilka do lasu?
Lubię rywalizację, lubię trenować. Czuję się dobrze, gdy jestem w formie i dobrze wyglądam. To wpływa na moją głowę i ciało, codzienną dyspozycję. Poza tym, zawsze chciałem, aby moje dzieci, które teraz mają 7 i 5 lat zobaczyły tatę na żywo w akcji jak walczy na igrzyskach olimpijskich.

Ma pan 39 lat, a podobno nigdy wcześniej nie miał tak dobrych parametrów siłowych?
Zgadza się. Pod względem siłowym jestem teraz najlepszy w swojej karierze. Nie wiem jak to się dzieje, podobno siła idzie w parze z wiekiem. Czuję się obecnie doskonale pod względem fizycznym. Regularność treningów i dbanie o siebie daje takie wyniki.

Chęć powrotu na igrzyska wynika z tego, że nie czuje się pan do końca spełnionym sportowcem, czy są inne powody, na przykład bicie rekordów i dogonienie Jerzego Pawłowskiego i Adama Smelczyńskiego, którzy na igrzyskach wystąpili po sześć razy?
Jak najbardziej to także. Fajnie byłoby zostać pierwszym olimpijczykiem w Polsce w sportach wytrzymałościowych, który wystąpi na igrzyskach co najmniej sześć razy.

W mistrzostwach Polski w Lublinie, które odbyły się w kwietniu zdobył pan brązowy medal na 100 metrów stylem motylkowym, ale nie wywalczył minimum na igrzyska. Ostatnią szansą będą mistrzostwa Europy w Belgradzie, które odbędą się od 17 do 23 czerwca. Jaki jest plan na ostatnie tygodnie przygotowań do walki o olimpijską przepustkę?
Obecnie przebywam na Teneryfie, gdzie łączę przygotowania do mistrzostw Europy oraz treningi z pracą. W Hiszpanii prowadzimy obozy sportowe wraz z moją firmą "Piąty styl". To moje ulubione miejsce do treningów, często wracam na Teneryfę. Żeby pojechać na igrzyska muszę uzyskać minimum, czyli 100 metrów w stylu motylkowym przepłynąć w czasie 51,67.

W Lublinie uzyskał pan czas 52,41.
To wynik trochę gorszy od mojego rekordu życiowego z 2015 roku, ale z każdym tygodniem zbliżam się do wywalczenia potrzebnego minimum. Wiem w jakich elementach popełniłem błędy, co trzeba poprawić, żeby uzyskać kwalifikację. Dzięki zakwalifikowaniu się na mistrzostwa Europy zyskałem dodatkowy czas, by spełnić marzenia. Uważam, że w Belgradzie mam na to duże szanse. Lubię startować na wielkich imprezach przy dużej publiczności, takie zawody są dla mnie wręcz stworzone.

Występ na igrzyskach byłby także postawieniem przysłowiowej kropki nad i w karierze? Czuje się pan spełnionym sportowcem?
Może nie mam medalu olimpijskiego, ale tak, czuję się spełniony. Zawsze dawałem z siebie wszystko, wciąż walczę i się nie poddaję. Jeżeli jest jeszcze szansa występu na igrzyskach, chcę ją wykorzystać. To dodaje mi siły i motywacji.

Jak w kwestii finansowej radzi pan sobie z przygotowaniami do walki o występ na igrzyskach w Paryżu?
Otrzymałem bardzo dużą pomoc, najpierw od mojej grupy treningowej Sharks, potem odezwali się sponsorzy, ALAB Sport i Żywiec Zdrój. Te dwie firmy bardzo mi pomogły i w dalszym ciągu pomagają w przygotowaniach do walki o igrzyska. Dziękuję, że we mnie uwierzyły, dzięki temu mogę trenować na takim poziomie jak sportowcy wyczynowi.

Od kilku lat pracuje pan z młodzieżą i dorosłymi. To nowe zajęcie daje panu satysfakcję?
I to wielką. Lubię widzieć jak inni pod moim okiem robią postępy, poprawiają swoje wyniki. Niektórych namawiam do udziału w zawodach i tam też biją swoje rekordy życiowe. Prowadzę szkołę pływania "Piąty styl" 5styl.com. Szkolimy dzieci, młodzież oraz dorosłych na każdym poziomie zaawansowania. Organizujemy m.in. pool party, robimy coś, czego przed nami jeszcze nikt w Polsce nie robił. Na imprezach pojawiają się między innymi byli znakomici olimpijczycy. Staramy się szerzyć popularność pływania, przekonywać, że to najlepsza dyscyplina sportu na świecie, że poprawia zdrowie i można ją uprawiać w każdym wieku.

Po nieudanych igrzyskach w Londynie w 2012 roku korzystał z pomocy psychologa, że dopadła pana depresja. Niedawno został pan ambasadorem 18. edycji kampanii społecznej "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję".
Wtedy nałożyło się na siebie kilka złych wydarzeń w moim życiu, nastąpiła ich prawdziwa spirala. W przygotowaniach do igrzysk trochę uciekło mi ich finansowanie, potem nie zdobyłem medalu, aż w końcu rozstałem się z narzeczoną, złamałem też nogę. Wpadłem w stany depresyjne, miałem myśli, że nie jestem nikomu potrzebny. Towarzyszyły mi złe emocje, ale na szczęście udało się wyjść z dołka. Z psychologiem pracowałem już przed igrzyskami w Londynie i w trudnych chwilach to było dla mnie pomocne. Wiedziałem już jak reagować na różne sytuacje, żeby wyciągać z życia więcej pozytywów.

Jak dziś radzi pan sobie z problemami natury psychicznej, a może to już rozdział zamknięty?
Uprawiam sport a on daje mi dużą odskocznię od problemów życia codziennego, daje dużo endorfin. Dzięki temu czuję się bardzo dobrze, nie tylko pod względem fizycznym, ale też psychicznym. Często trenuję na siłowni, jeżdżę na rowerze, co też bardzo pomaga. Zachęcam wszystkich do uprawiania sportu, dzięki niemu można tylko zyskać.

Rozmawiał Zbigniew Czyż

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ewa Swoboda ze swoją Barbie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Paweł Korzeniowski przejdzie do historii? "Miałem różne myśli, wciąż walczę" - Portal i.pl

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński